Za oknem dziś okropnie szaro. Jesień w pełnej krasie. Tyle jej się ostatnio nachwaliłam...że ona taka piękna, słoneczna, kolorowa. A ona tak zaszła mi za skórę. Po pierwsze mamy w domu wirusa. Po drugie w weekend odwiedziliśmy Gdańsk i jesień zgotowała nam taką pogodę, że szkoda gadać! Nie było słońca na błękitnym niebie, widoku spokojnego morza... Była mgła, wiatr i przeszywające zimno. A co najgorsze w poniedziałek rano, już w domu, przywitało nas piękne słońce...
Ale dziś znowu słońca nie ma. Dzień senny, na tyle że H już śpi... O po ciężkiej nocy i ciężkim dniu - szczepienia :( też regeneruje siły. Miał być wspólny spacer, piękny, jesienny... Znowu się nie udało:( Zatem szyjemy - dobrze, że mamy Was i nasze maszyny. Dzięki temu łatwiej znieść te najbardziej szare dni:)
Pozostając w temacie szarości - dodając do niej odrobinę różu, pora pochwalić się kolejną piękną pościelą. Wersja ze ściętymi rogami - tak jak poprzedni zestaw. Tylko tym razem w wersji dziewczęcej:) Z piękną girlandą z motylkami, kokardkami i serduszkiem. Zestaw już zdobi łóżeczko malutkiej Antosi :)
Pozdrawiamy,
LuLajkowe mamy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz