wtorek,3czerwca

Od czego by tu zacząć?

Zaczynam ten post od nowa już chyba setny raz… Wygląda to mniej więcej tak. Zacznę od tego. Nie! Lepiej od tego. Nie! Dobra napiszę tak. W konsekwencji też nie!
No bo nie wiem od czego zacząć po tak długiej przerwie :( I tak sobie myślę, że o niej zapomnę i zacznę ten wpis najprościej jak się da. Opowiem Wam co u nas. 

A u nas kochani zmiany – i te wielkie i te mniejsze… Wszystkie pożądane. Część z nich właśnie się dzieje, część dziać się będzie. Przed nami trudny ale jednocześnie cudowny czas :) Obecnie nasze życie to taki mały rollercoaster. Tyle się dzieje. Na każdej płaszczyźnie… 

Dzieci rosną, mówią, dyskutują, ba! Krzyczą! Urośli, zmądrzeli, odrzucili w kąt pieluszki i ciągle nas zadziwiają. Nasze skarby, nasze cudowne inspiracje, nasze małe, wielkie szczęścia...
 
LuLajka dorobiła się nowego loga – jest cudowne. Takie jak miało być, lulające, słodkie, delikatne, pastelowe… Po prostu idealne. Dominiko jesteś jak dobra wróżka, która spełnia życzenia i umie czytać w myślach :) 

A prywatnie też się dzieje. Pogoda daje nam nieźle w kość. Jest smutno, szaro i ponuro i gdyby nie to, że jesteście Wy, że dzięki Waszym zamówieniom nasz świat zapełnia się kolorami, chyba dopadła by nas ta czerwcowo - jesienna nostalgia ;)
W przerwach szycia szykujemy się na wakacyjne wyjazdy. Pierwszy już niebawem - w tym roku znowu LuLajka podbija Polskę, by przemierzyć ją jak Wisła od samiuśkich Tater aż po Bałtyk. Zatem Górale strzeżcie się niebawem przybywamy:) Hmmm, już czuję w ustach smak świeżego oscypka, a przed moimi oczami ukazuje się widok z Kasprowego. Jeszcze chwila, jeszcze moment i Wam też go pokażę :)

Wow, udało się :) Po dwóch godzinach wstępu, przebrnęłam przez mój pierwszy post i chyba całkiem nieźle mi to poszło, skoro na koniec się rozmarzyłam... Na deser kochani zostawiam Wam fotorelację z naszego dzisiejszego spaceru. Była z nami lala w swojej pięknej LuLajkowej pościeli,o którą  Hania dbała, jak na prawdziwą mamusię przystało ;) Było karmienie kaczek, czyli najważniejszy element spaceru. A na koniec był deszcz i bardzo szybki i mokry powrót do samochodu z dwójką dzieci i wózkiem pod pachą ;)

Była też moja ukochana torba, którą zabieram lada chwila na wakacje :) Żółte kotwice + szary zygzak (kotwice podbiły moje serce od początku, do zygzaka trochę się przekonywałam, ale ostatecznie i on rozkochał mnie w sobie). Projekt mój, wykonanie drugiej LuLajkowej mamy ;) Żeby nie było ona też swoją ma i niebawem też będzie się chwalić.



















Pozdrawiamy kochani i życzymy nam i Wam, żeby jutro obudziło nas słońce :)
LuLajkowe mamy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz